Życie z elektrykiem
Nissanem Leaf pokonałem w sumie kilkaset kilometrów w różnych warunkach drogowych i pogodowych. Jeździłem po Warszawie i okolicach, ale też zaliczyłem kilka dłuższych podróży. Czy po tygodniu jazd testowym przekonałem się, że auto elektryczne może już skutecznie zastąpić „spalinową motoryzację”?
Do testów otrzymałem model Nissan Leaf e+, z powiększonym akumulatorem w wersji wyposażenia Tekna. Leaf to jeden z najczęściej spotykanych samochodów elektrycznych na polskich ulicach.
„Tu jest jakby luksusowo”
Opowieść o przygodzie z Nissanem LEAFem+ zacznę od prezentacji auta.
Już nazwa zdradza, że mamy do czynienia z wersją wyposażoną w akumulator o większej pojemności, ale i mocy.
Przede wszystkim mamy do dyspozycji 217 KM oraz 340 Nm momentu obrotowego.
Wersja wyposażenia Tekna jest najbogatszą z możliwych.
O komfort dba system inteligentnego kluczyka, klimatyzacja automatyczna, podgrzewana kierownica oraz wszystkie fotele, a także system audio Bose.
Na wyposażeniu znajdziemy między innymi czarną, wykonaną częściowo ze skóry tapicerkę.
Mamy również aktywny tempomat, adaptacyjne światła drogowe (reflektory w technologii FULL LED), funkcje ProPILOT oraz E-Pedal, a także systemy wspomagające bezpieczeństwo: rozpoznawanie znaków, ostrzeganie o ruchu w kierunku poprzecznym, martwe pole, utrzymywanie pasa ruchu czy awaryjne hamowanie.
Do tego wszystkiego dodać należy trzy gniazda USB (w tym jedno USB typu C), system kamer 360, Apple CarPlay oraz Android Auto…
Czy tydzień z elektrycznym Nissanem przekonał autora do takiego napędu?
Cały artykuł w 165 wydaniu iAuto [LINK]