Miejskie cacko
Nissan Micra po Europie jeździ już niemal czterdzieści lat. Ja pojeździłem Micrą po Warszawie kilka dni.
Skonstruowana aby konkurować z Hondą City, od zawsze była pozycjonowana jako autko miejskie. Oferowana obecnie to piąta generacja modelu, z pierwszą łączy ją jedynie przeznaczenie – małe auto miejskie. No to przynajmniej z parkowaniem nie będę miał problemów – pomyślałem wsiadając do Nissana Micry.
No bo jakie problemy można mieć z zaparkowaniem samochodu o wymiarach 4×2 metry? Co prawda Smartem to nie jest, pod pachę wziąć się nie da, ale jak na miejskie warunki daje spory komfort. Oczywiście dla umiejących parkować tyłem, pomiędzy samochodami ustawionymi równolegle do krawężnika i umiejących widzieć w lusterkach.
Trochę dziwnie odpalać samochód bez kluczyka, ale cóż. Zaczyna to być standardem. Przez moment zastanawiałem się, ile czasu złodziejom zajmie zeskanowanie sygnału, ale przecież kto kradłby Micrę? To dodatkowa zaleta tego pojazdu.
Automacik, więc w trybie miejskim, nawet w największym korku, niemęczący. Lewa noga nie pracuje i w najlepsze leniuchuje. No i kolor. Ładny. Metalizowany. Dziewczynom się podoba. Nazywa się NBD. Czyli podobno czerwony, ale Nie Będę Definiował.
Wyjeżdżając spod firmy Zaborowski Nissan autko miało na liczniku 7150 km więc stare nie było. Komputerek radośnie pokazał też, że mogę z nim przejechać prawie 500 km na tej ilości paliwa, którą ma w baku. Pokazał, że ostatnio najlepsze spalanie to było 4,9 l/100 km, ale to chyba w trasie przy 90 km/h. Aktualne wykazał na 11.2 litra na setkę, i to chyba na miejską dżunglę miało być realne. Albo ktoś miał ciężką nogę. Połączyłem smartfona z samochodem, ustawiłem Radio Pogodę i ruszyłem na podbój warszawskich ulic Nissanem Micra Tekna 1.0 100 KM Xtronic.
Po kilku dniach obcowania z Mircą przekonałem się, że to samochód w sam raz dla mieszczucha. Takiego, który ceni sobie wygodę i raz w tygodniu jeździ do marketu po zakupy. Jeździ samochodem do pracy, często tkwi w korkach (bo nie umie ich objechać), lubi rozmawiać przez telefon w czasie jazdy i słuchać dobrej muzyki. Na weekend zabierze rodzinę nad Zalew Zegrzyński lub na zwiedzanie twierdzy w Modlinie. Da się raz w roku pojechać z familią na wakacje. Ale dzieciątka powinny być dwa i niezbyt wyrośnięte, bo nóżki mogą zdrętwieć.
Do bagażnika można nawrzucać pół tony towaru, więc nawet okropne głodomory pomieszczą tu swój prowiant. Co prawda powinni zabezpieczyć się w paski, gumy lub sznurki, by towar nie hulał we wnętrzu bagażnika. No i logistyka układania pakunków powinna być w miarę opanowana.
Samochód prowadzi się nieźle i dobrze współpracuje z kierowcą. Wyposażony jest w potrzebne wspomagacze, jak choćby wyświetlanie obrazu za pojazdem w czasie cofania.
Oczywiście jeśli dla kogoś bajerów jest za mało, by czuć się bezpiecznie, zawsze może je zł dokupić.
Co i za ile,
oraz co zapowiada producent w nowej Micrze, można doczytać w 150 numerze iAuto: [LINK]