Dlaczego brakuje kierowców zawodowych…
Obecnie często spotykamy ogłoszenia oferujące pracę dla kierowców. Kiedyś nie było z tym kłopotów. Praca była uznawana za dosyć łatwą, i zwłaszcza młodzi ludzie garnęli się do niej. Ale to już przeszłość…
Za czasów PRL kierowca zawodowy miał „przywileje”. Oszczędzał paliwo, które potem sobie ze zbiornika odlewał. Do swojego auta lub na odsprzedaż. Gdy paliwo było na kartki, które limitowały miesięczny przydział na samochód, interes się kręcił. W czasach niedoborów, można tez było zarobić podwożąc kogoś lub przewożąc jakiś towar, meble itp. Osobną grupą byli kierowcy ciężarówek PKS, którzy w tamtych czasach jeździli za granicę. To była elita. Coś tam ze sobą zabrali, a w dużej ciężarówce skrytek jest sporo, coś tam z zagranicy przywieźli, a do tego diety w walucie obcej. To było prawdziwe „eldorado”, a dostać się na taką posadę mogli tylko najlepsi lub najlepiej ustosunkowani.
Poza tym, samochód był wtedy wielkim i drogim luksusem. Niewielu było nań stać. Starsi pamiętają jeszcze ulice w miastach, gdzie parkowało niewiele aut. Czasem kilka, kilkanaście na długim odcinku. Wtedy dla tych, którzy lubili jeździć, praca kierowcy była jednocześnie jedyną okazją, aby sobie pojeździć. Łączyli przyjemne z pożytecznym…
Wielkie zmiany
Zmiana ustroju politycznego i gospodarczego w 1989 r. sprawiła, że część intratnych jeszcze niedawno posad, straciła na atrakcyjności. Owszem, dla niektórych dalekie trasy i życie spędzone częściowo w kabinie ciężarówki nadal były i są przygodą. Ale już finansowe „dodatki” nie były takie duże. Początek lat 90., to wysokie bezrobocie spowodowane przekształcaniem i likwidowaniem wielu nierentownych zakładów pracy z minionej epoki. Wtedy zwalniani garnęli się do pracy kierowcy, robili kursy na kategorie C i D.
Całość w iAuto 166 – [LINK]