Kia Rio
Nie da się włożyć do katalogu małych aut (segment B), bo za duże, na segment C jest za małe. Może dlatego odniosłem wrażenie, że ten samochód jest szyty na moją miarę.
Narodził się w końcu ubiegłego wieku, w Polsce pojawił się już w tym tysiącleciu. Nie powalał urodą, ni to kombi, ni to hatchback dość szybko jednak zdobył uznanie, jako porządnie zaprojektowany i zrobiony samochód. To nie było takie proste, samochody koreańskich producentów wciąż jeszcze nie miały najlepszej opinii, do tego ich wiarygodność mocno nadszarpnął niechlubny koniec mariażu Daewoo z FSO.
Pierwszą generację Kii Rio zaprezentowano w wersji kombi w 1999 roku. Od 2002 roku dostępny był także sedan, natomiast w 2003 roku Rio przeszło pierwszą, poważną modernizację. Zaporowe cło sprawiało, że w latach 1999-2004 dostępna była tylko jedna wersja samochodu. Wyposażenie było dość skromne obejmowało m.in. wspomaganie kierownicy i poduszkę powietrzną kierowcy i elektryczne szyby przednie. W kolejnych latach Rio wzbogacono o klimatyzacją, system ABS czy poduszkę powietrzną pasażera. Obecnie Rio to dwa całkowicie oddzielne i niespokrewnione ze sobą modele: wersja na rynek azjatycki, rosyjski i ukraiński występuje pod nazwą Rio, bądź K2 oraz 3 lub 5-drzwiowy hatchback i 4-drzwiowy sedan Rio bądź Pride przeznaczona na rynki Ameryki Północnej, Europy i Australii. W Polsce dostępne są trzy wersje wyposażenia M, L i XL, najsensowniejsza wydaje się ta pośrednia. Po zamówieniu silnika benzynowego 1.4 DOHC 6MT 100 KM i doposażeniu w przydatny Pakiet Aktywnego Wspomagania Jazdy oraz Kia Navi System cena auta wzrośnie z 48 tys. (M ze słabszym silnikiem 1,25) do 63 tysięcy złotych. Silnik Diesla oznacza wzrost ceny o kolejne 6 tysięcy złotych. Jak na auto segmentu „B” tanio nie jest, jak na takie z segmentu „C” cena jest atrakcyjna. A przecież za podane kwoty klient otrzymuje bogato wyposażony, dość obszerny i atrakcyjny samochód. Do tego naprawdę niebrzydki. Od dobrej dekady projektanci zatrudnieni przez Kię robią dobrą robotę. Samochody tej marki trzymają w miarę jednolity styl i urodą często wyprzedzają konkurencję. Nawet jeśli komuś się samochód tej marki nie podoba, to nie może zarzucić braku charakteru czy stylistyczną niedoróbkę. Charakterystyczny dla marki wlot powietrza, kompaktowa sylwetka, zderzaki, tylne lampy (zwłaszcza z diodami) robią bardzo dobre wrażenie. Rio można zamówić w jednym z ośmiu kolorów; zdziwiłem się że konfigurator na stronie producenta wskazuje, że za każdy lakier trzeba dopłacić – za czystą biel 900 zł, za pozostałe 1900 zł.
Wnętrze jest przestronne, funkcjonalne i… miłe. Rosły mężczyzna, czy drobna niewiasta czują się w Rio dobrze, panu miejsca nie brakuje, pani nie gubi się w przestrzeni. Producent skutecznie zadbał, aby w samochodzie z niższej półki poczuć się jak… no, może nie w premium, ale w znacznie droższym i większym. Niby drobiazg – klamki drzwi kierowcy i pasażera robią wrażenie podgrzewanych. A może rzeczywiście są, nie doczytałem w instrukcji. Takich drobnych ułatwień jest cały szereg; niby we wszystkich współczesnych samochodach lekkie dotknięcie dźwigni kierunkowskazów powoduje trzykrotne sygnalizowanie zamiaru zmiany kierunku jazdy – bardzo przydatne na rondach. Doświetlanie zakrętów po lekkim skręceniu kierownicy – nic nadzwyczajnego, a bardzo ułatwia manewrowanie. Wskaźniki czytelne, warto poświęcić chwilę, aby rozeznać jakie informacje mają być wyświetlane i jak je zmieniać za pomocą przycisków na kierownicy. Podoba mi się system sterowania multimediami, dotykowy ekran działa bezbłędnie, sterowanie z poziomu kierownicy lub przyciskami również. Menu jest przejrzyste i przyjazne. Oczywiście radio, bluetooth, nawigacja…
Wygodne, dobrze wyprofilowane fotele z odpowiednio dużym zakresem regulacji umożliwiają każdemu znalezienie optymalnej pozycji za kierownicą. Z tyłu sporo miejsca, chociaż na dłuższe podróże rosłe osoby powinny zając fotel przedni. Zaskakująco sporo miejsca w bagażniku, który, oczywiście, można znacznie powiększyć składając oparcia tylnych foteli.
Rio prowadzi się pewnie, jest zwrotne i dość odporne na nierówności jezdni. Dość sztywne zawieszenie zapewnia stabilną jazdę na zakrętach, bez szwanku dla komfortu. Każdy z oferowanych silników zapewnia co najmniej wystarczającą dynamikę przy umiarkowanym apetycie na paliwo. Najoszczędniejszy jest, oczywiście, Diesel, ale i z silnikami benzynowymi można podróżować za 5 litrów na każde 100 kilometrów. Pomaga w tym czytelny wskaźnik chwilowego i średniego zużycia paliwa i – w mieście – dobrze działający system „stop&go”. Rzecz jasna, autostradowe prędkości powodują, że zużycie paliwa nieco wzrasta. O silnikach i współpracujących z nimi skrzyniami przekładniowymi w zasadzie nie ma co pisać. Działa wszystko bez zarzutu, nie absorbując uwagi kierowcy. Zarówno manualna, jak i automatyczna skrzynia są zestopniowane w taki sposób, aby w warunkach miejskich zapewnić odpowiednią dynamikę, natomiast w warunkach szosowych jechać żwawo i ekonomicznie. A i z wyprzedzaniem nie ma żadnych problemów.
Kia Rio należy do tej grupy samochodów, które po zakończeniu redakcyjnych testów z żalem odprowadzałem do parku prasowego. W czasie tygodniowych jazd polubiłem to auto…
[supsystic-gallery id=4 position=center]