Mistrzostwa na torze
Epidemia Covid-19 sprawiła, że aż do pierwszego weekendu lipca czekaliśmy na inaugurację wyścigowych Mistrzostw Polski.
Dziwne to były zawody, w tym dziwnym czasie.
Bardzo skrupulatna kontrola przy wjeździe, z pomiarem temperatury i wymaganym kwestionariuszem Covid, maseczki, dozowniki płynu do dezynfekcji, ograniczenia w poruszaniu. Wyścigi na torze Poznań nigdy nie przyciągały tłumów kibiców ale teraz nie wpuszczono ich w ogóle… Nieliczni tylko zapaleńcy skorzystali ze znajomości w zespołach, którym ograniczono do czterech liczbę przypadających przepustek dla osób towarzyszących. Zresztą liczbę zawodników też ograniczono do 150, przez co organizator musiał odmówić chcącym tu startować zawodnikom z niemieckiej serii Haigo. Znana z wizyt w Poznaniu w poprzednich latach seria wyścigów samochodów historycznych też jeszcze nie zdołała rozpocząć sezonu, a zazwyczaj startuje tam kilku Polaków.
Sam wirus to nie jedyny problem.
Towarzyszące mu zawirowania gospodarcze spowodowały, że jeszcze trudniej było zawodnikom zdobyć pieniądze, konieczne do startu. Wielu zawodników jest swoimi własnymi sponsorami, zwłaszcza oni przez pół roku żyli niejako w zawieszeniu, trudno inwestować w zabawę, kiedy przyszłość nie jest pewna.
W tej sytuacji należy się cieszyć, że w Poznaniu pojawiło się mniej-więcej tyle samo zawodników, co rok temu. Polskiemu Związkowi Motorowemu udało się nieco uprościć podział na klasy, zmniejszając ich liczbę – dzięki czemu klasy stały się liczniejsze, a wyścigi bardziej emocjonujące.
Wyścigi ratują klasy markowe, niestety jest to prywatna inicjatywa zawodników, bez wsparcia producentów samochodów. Dwie z nich: OMM Super S Cup i Toyota Racing Cup to przedsięwzięcia komercyjne – w każdej z nich samochody są przygotowane i obsługiwane przez jedną firmę, która zapewnia, że samochody są porównywalne i nie ma wyścigu zbrojeń. Dzięki temu wyścigi są wyrównane, wynik zależy bardziej od umiejętności zawodnika, a nie od stopnia przygotowania samochodu. Taka formuła się sprawdza, bo pozwala zacząć się ścigać nowym zawodnikom, bez konieczności nabywania rozbudowanej infrastruktury. Zawodnik przyjeżdża na tor z kombinezonem i kaskiem, reszta na niego czeka.
OMM Super S Cup, w którym zawodnicy ścigają się kilkuletnimi Mini Cooperami był pierwszą taką klasą i obecnie jest to klasa najliczniejsza – w Poznaniu zjawiło się 16 zawodników.
W pierwszym wyścigu po starcie na prowadzenie wyszedł ubiegłoroczny mistrz – Jacek Cichopek, tuż za nim był Bartosz Alejski. Po kilku okrążeniach Cichopek bardzo zwolnił – silnik jego samochodu zaczął się przegrzewać i co chwilę przechodził w tryb awaryjny. Alejski pewnie wygrał, wyprzedzając Adama Dębickiego i Tomasza Pawlaczka, za ich plecami zaciętą walkę czterech zawodników o czwartą lokatę wygrał Tomasz Augustyniak.
Przez noc mechanicy usiłowali doprowadzić do stanu używalności samochód Cichopka, nie udało się to i obrońca tytułu nie wystartował w drugim wyścigu. Czołówka startuje według odwróconej kolejności wyścigu pierwszego, skorzystał na tym Adrian Lewandowski, który szybko zaczął budować przewagę nad resztą stawki. Za nim do przodu przebijali się Alejski i Robert Boruszak, który tuż przed pierwszym wyścigiem z przyczyn zdrowotnych musiał się wycofać, a na treningu był najszybszy. Po kilku okrążeniach Alejski był już drugi i zaczął gonić Lewandowskiego. Boruszak w tym czasie był już trzeci, ostatecznie na metę jako pierwszy wjechał Alejski przed Boruszakiem i Lewandowskim.
Druga co do liczności jest klasa 318 IS Cup PL – tu zawodnicy ścigają się BMW 318, które sami przygotowują. W pierwszym wyścigu zaciekłą walkę stoczyli bracia Artur i Marcin Lempertowie oraz Karol Wyka. Cały dystans przejechali w minimalnych odstępach, na mecie pierwszego – Artura Lemperta od Wyki dzieliło raptem 0.7 sekundy. W drugim wyścigu po starcie na prowadzenie wyszedł Rafał Kazana przed Karolami – Mirowskim i Wyką. Po trzech okrążeniach pierwsza szóstka mieściła się w sekundzie (!), ostatecznie Wyka wyszedł na prowadzenie i utrzymał je do końca, mimo wysiłków jadących niedaleko za nim braci Lempertów, na mecie drugi był Artur a trzeci Marcin.
Wiele emocji zapewniły też oba wyścigi Fiatów 126p – czyli klasa DN-3, podzielona na dwie dywizje – DN3-0 dla samochodów ser y jnych i DN3-1 dla samochodów z przeróbkami. Oczywiście te drugie są wyraźnie szybsze, w pierwszym biegu od startu do mety prowadził Mirosław Janduła, z początku nadążali za nim tylko Maciej Wielgosz i Michał Szlachta. Wielgosz wyścigu nie ukończył, a Szlachta wdał się w pojedynek czterech zawodników o drugą lokatę. Ostatecznie za Jandułą finiszował Jakub Sykucki, a w sekundzie za nim zmieścili się Szlachta, Robert Zalewski i Daniel Bachleda. W drugim wyścigu po starcie znowu prowadził Janduła, tym razem dotrzymywali mu kroku Szlachta i Sykucki. Walka tej trójki trwała prawie cały dystans wyścigu, ostatecznie zwyciężył Sykucki przed Jandułą i Grzegorzem Sochą, Szlachta pod koniec zwolnił i spadł na szóste miejsce. W dywizji pierwszej w pierwszym wyścigu Jacek Chojnacki wygrał z Markiem Kurzętkowskim, w drugim kolejność się odwróciła.
Dalszy ciąg i zdjęcia
znajdziesz w bezpłatnym wydaniu magazynu iAuto nr 145 [LINK]