Nieudany podbój (do dzisiaj)
Kilka tygodni temu w Kalendarium napisałem o światowym kryzysie naftowym, który rozpoczął się w latach 70-tych i spowodował istotne, wręcz rewolucyjne zmiany w motoryzacji. Jedną z nich była ekspansja japońskich (a później także południowokoreańskich) koncernów motoryzacyjnych, które produkując w tamtym czasie niewielkie, oszczędne w spalaniu samochody, idealnie wykorzystały kryzys, by podbić amerykański oraz zachodnioeuropejskie rynki. W latach 90-tych General Motors spróbował nieco odwrócić ten trend i wejść ze swoimi samochodami do Japonii.
19 listopada 1993 roku General Motors oraz Toyota podpisały stosowną umowę, w myśl której japoński producent miał od 1996 roku sprzedawać w swoich salonach – pod własną marką – Chevroleta Cavalier. General Motors produkował ten kompaktowy model od 1982 roku i cieszył się on bardzo dużą popularnością w USA oraz Kanadzie. Oczywiście, Toyota Cavalier została nieco zmodyfikowana w porównaniu do swego amerykańskiego „kuzyna”. Nadal wyjeżdżała z hal fabrycznych GM w Ohio, ale miała już kierownicę po prawej stronie oraz… dłuższe pedały gazu i hamulca uwzględniające generalnie niższy wzrost Japończyków. Poza tym wprowadzono kilka niewielkich modyfikacji wymaganych przez przepisy kraju Kwitnącej Wiśni. Trzeba jeszcze wspomnieć, że ten Cavalier był trzecią (i ostatnią) generacją tego modelu, mająca zaledwie rok.
Umowa zakładała sprzedaż Cavalierów na poziomie 20 tysięcy sztuk rocznie. W ten sposób chciano chociażby w nikłym procencie zniwelować ogromną dysproporcję w handlu zagranicznym pomiędzy USA i Japonią (W tamtym czasie deficyt ten wynosił nawet 37 miliardów dolarów na niekorzyść Jankesów. Przykładowo – eksport japońskich samochodów do USA w tych latach wynosił ok. 2 milionów sztuk rocznie. W drugą stronę: zero. Podobnie miała się rzecz z elektroniką użytkową i wieloma innymi artykułami przemysłowymi). Trzeba też podkreślić, że eksport był mocno utrudniany przez silny protekcjonizm japońskiego rządu, zwłaszcza, jeśli towary pochodziły z USA. Niemniej jednak, pod koniec 1995 roku do Japonii popłynęły Cavaliery z logo Toyoty i… (prawie) kompletna klapa. Samochód niestety nie przypadł do gustu nowym klientom. W pierwszym (jak się później okazało najlepszym) roku sprzedaży nabywców znalazło prawie 11,5 tysiąca tych samochodów, czyli nieco ponad połowę zakładanego planu. Umowa GM z Toyotą została roku. Łącznie w tym czasie sprzedano w Japonii 26 216 sztuk Cavalierów.
Zupełnie inaczej potoczyła się historia Cavaliera w USA. Samochód, jak wspomniałem, zadebiutował na rynku w 1982 roku zastępując model Monza. Powstał na bazie nowej płyty podłogowej (J), która miała być wspólna dla kilku modeli GM oraz Opla. W 1984 roku Cavalier stał się najlepiej sprzedającym się samochodem w USA, a rok później – po wprowadzeniu do oferty silnika V6 – model ten zyskał rekordową sprzedaż w swej historii – 431 tysięcy sztuk. Auto produkowano do 2005 roku i praktycznie do końca plasował się wśród najbardziej popularnych samochodów w USA. Jako ciekawostkę można dodać, że w ub. roku ponownie ruszyła produkcja Cavaliera. W Chinach…
A co w Japonii? Nie znalazłem statystyk podających ilość samochodów importowanych aktualnie do tego kraju. Na mam wątpliwości, że nadal nie są to duże ilości i bardziej dotyczą ekskluzywnych, drogich marek. Pewne wyobrażenie może nam dać inna statystyka z 2016 roku. Podano w niej głównych importerów samochodów wg wartości tych pojazdów. I tak, absolutnym rekordzistą są Stany Zjednoczone, które w ub. roku sprowadziły z zagranicy auta o wartości 173,3 mld dolarów. Na „podium” są także Niemcy (51,3 mld) oraz Wlk. Brytania (46,1 mld). Na 13. miejscu (ex equo) ze Szwajcarią znajduje się wspomniana Japonia. Oba te kraje (nieporównywalne zupełnie pod względem liczby mieszkańców) wydały na zagraniczne samochody po 10,3 mld dolarów…