Żak z Dziadowej Kłody
Nad rzeką Widawą leży niewielka miejscowość Dziadowa Kłoda. Krótki tam pobyt pozostanie mi w pamięci na długo. I to wcale nie z powodu barwnej opowieści o powstaniu nazwy miejscowości.
Dziadową Kłodą nazwano wieś, w której pewien miejscowy gość chciał przedostać się na drugi brzeg. Mostu nie było, brodu również, mało-wiele myśląc przerzucił więc przez rzekę bal i przeszedł na drugą stronę. Lokalna legenda nie precyzuje, co spotkało wędrowca, natomiast nie ulega kwestii, że miał pomysły i potrafił sobie poradzić. Dziś Dziadowa Kłoda jest siedzibą gminy w powiecie oleśnickim. Przy głównej drodze wsi, w niepozornej, typowo wiejskiej stodole Jarosław Świątek ma swój warsztat pracy. W ubiegłym roku, właśnie po pobycie w Dziadowej Kłodzie, prezentowałem doprowadzone do stanu świetności motocykle: WFM oraz Junak. Kiedy tam byłem, Jarosław Świątek pokazał jakieś zardzewiałe coś i oznajmił, że z tego cosia zrobi cacko z dawnych lat. To były resztki motoroweru Żak, resztki, chociaż w zasadzie kompletne. To znaczy części były, tyle że zeżarte przez rdzę. Dziś dość rzadki motorowerek odzyskał blask i sprawność techniczną. Trzeba przy tym zauważyć, że podobnie, jak w przypadku poprzednio prezentowanych pojazdów, również i Żak zyskał wygląd zdecydowanie lepszy, niż oryginał. To, oczywiście, rodzi pytanie o zgodność z oryginałem, czy tak pięknie odrestaurowany jednoślad jest stuprocentowym zabytkiem? Nie nam rozstrzygać, niech tym zajmują się sędziowie w czasie zlotów pojazdów zabytkowych, pokazów i konkursów klasyków. Doskonale wiedzą, że taki Żak (MR2), to uproszczony Ryś (MR1), produkowany we Wrocławiu, w Zakładach Metalowych „Zakrzów” w latach 1960 – 1963. Silniczek 50 cm3 (S38 z Nowej Dęby), dwubiegowa skrzynia biegów (zmiana biegów lewą manetką), napęd przekazywany łańcuchem, dodatkowo pedały, siedzenie rowerowe… Stosunkowo prosta konstrukcja, w swoich czasach całkiem poważny prawie-motocykl. Dziś zarówno Ryś, jak i Żak to spora rzadkość, szacuje się, że na drogi wyjechało około 90 tysięcy sztuk. Znacznie popularniejsze są różne wersje motorowerów Komarów, ale „owady”produkowano znacznie dłużej i nie we Wrocławiu, a w Bydgoszczy.
Żak doprowadzony do stanu świetności przez Jarosława Świątka wyprodukowano w 1961 roku i chociaż ma numer seryjny 22775, to dziś zapewne jest numerem 1 wśród wszystkich Żaków, jakie przetrwały niemal 60 lat.
Jarosław Świątek lakiernictwem zawodowo zajmuje się od ćwierć wieku. Od najmłodszych lat było to jego hobby, i chociaż zdobył zawód w zakresie obróbki skrawaniem, to nigdy w wyuczonym zawodzie nie pracował. Oficjalnie wykonuje usługi lakiernicze od 1994 roku. Jak mówi, w mechanice coś się odkręca, coś przykręca, ale niewiele widać, w blacharstwie widać, jak coś było krzywe i uda się wyprostować, ale nie ma efektu, a prawdziwa frajda jest wtedy, gdy widać końcowy efekt, kiedy lakier znowu lśni. Zawsze fascynowało go odbudowanie samochodu czy motocykla zdezelowanego, nadgryzionego zębem czasu lub po kolizji. i przywrócenie go do stanu lepszego niż poprzednio.
Woli naprawiać motocykle, pewnie dlatego, że kontakt z motoryzacją zaczynał od Rometa. Lakierowanie również zaczynał od motorynek i motorowerów, początkowo robił to hobbystycznie bo „koledzy chcieli pomalować Komarka”. Z czasem lakierowanie stało się zawodem. Determinacja i upór w odkrywaniu tajników lakierniczego rzemiosła pozwoliły osiągnąć pełen profesjonalizm. O pasji i zamiłowaniu do wykonywanego zawodu najlepiej świadczy stwierdzenie Jarosława Świątka, że nie ma takich pieniędzy, jakie równałyby się uznaniu i zadowoleniu klienta. To jest dla niego największa satysfakcja, oczywiście nie zapomina, że świadczy usługi komercyjne, bo przecież rachunki trzeba płacić, ale nie potrafi opisać swoich emocji, kiedy wykona pracę tak, jak zaplanował.
Jarosław Świątek w restaurację motocykli wkłada cały swój potencjał twórczy, pracę i talent, jak w legendzie przerzuca kłody przez kolejne przeszkody i przywraca do życia motocykle, które po naprawie budzą zachwyt i podziw. Należy do tych ludzi, których można nazwać artystami w swojej profesji, imponują dorobkiem, a spotkanie z nimi pozostaje w pamięci na długo.
[supsystic-gallery id=23 position=center]